Wczoraj nie pisałam, bo znowu po Batumi wędrowałam.
Za to dzisiaj była mała wyprawa do twierdzy Gonio. Droga prosta, w Batumi obok katedry wsiadasz do autobusu nr 16. Kasujesz kartę za 0,30 lar i jedziesz. W bonusie przejazd pod tutejsze lotnisko. Mniej więcej po 25-30 minutach autobus zatrzymuje się przed samą twierdzą.
Wchodzisz płacąc w kasie 8 lari.
Mury zewnętrzne zachowały się w idealnym stanie. Sama część wewnętrzna to prawie 5 hektarów.
W 4 rogach coś w rodzaju wież.
Na miejscu byli też archeolodzy.
Częściowo zachowały się miejsca, które służyły kiedyś za łaźnie. Wszak twierdzę w I wieku zbudowali Rzymianie. Ci zaś o ciała i ich czystość dbali.
W mini muzeum wystawa resztek szkła, ceramiki, broni.
Całą powierzchnię dzieli współczesna droga, częściowo w kwiatach. Są też ławeczki na którym można przysiąść, a także toalety.
Akurat trafiłam na ślub. Panna młoda w sukni z krynolina i trenem. Dodatkowo suknia, biała, się świeciła jak nie przymierzając psu jajca.
Ostatnia noc w Sea Star, jutro ruszam do Kutaisi, tam mnie jeszcze nie widzieli. Wreszcie przejadę się maszrutka.