Czyli kilka godzin drogi nad jezioro. Droga oczywiście przez pustkowia. Wypełniają je tylko konie, krowy, rzadko jaki, ale najczęściej owce. W różnych kolorach od białych po czarne przez beże i szarości.
Po drodze zatrzymaliśmy się przy ludziach, którzy je strzgli. Od młodzieży po starszych. Po prostu całe rodziny tym się zajmowały. Owce w zagrodzie czekały na swoją kolej.
Strzygą je z futra w całości, a nie kawałkami sierści.
Po dojechaniu na ww. Jezioro rezerwuję sobie miejsce w jurcie 2 osobowej. Płacę 75.000 ( ok. 85 zł).
Reszta idzie pod namioty.
Potem jedziemy drogą wokół jeziora. Na wydmy
Prawdziwe wydmy i to nie nad morzem czy na pustyni ale nad jeziorem.
W środku "dziczy".
Potem wracamy na obiad. Podobno wieprzowina, bo kuczaki ktoś inny zamówił. Do tego ryż, trochę sałatki, kawałki ogórka że słoika. Darmowa herbata z jakichś ziół.
Obiad 20 MNR ( ok. 23/24 zł).