Najpierw jako cel obieram miejscowe akwarium.
Ładnie położone, tyle że zamknięte. Otwierają dziś o 14
00, a jeszcze południa nie ma.
To do widzenia.
Idę do skansenu, obok latarni morskiej. Tu można wejść bez problemu, nawet kasy nie ma. A może jest tylko zamknięta?
Skansen to jednocześnie taki tutejszy fort. Ot 4 mniejsze działa i 2 większe.
Łażę po mieście, to może kawa. Jest kawiarnia, obok księgarni. Biorę czarną, bez dodatków (35 koron), ale mocna. Pani wbija mi hasło do wi fi.
Później włóczę się jeszcze po stolicy zaglądając w szyby sklepów.
Zamknięte, dziś niedziela, czynne są tylko niektóre spożywcze. To dokupuje bułki na jutrzejszy powrót.
Znów będzie dzień w drodze. Z międzylądowaniem w Kopenhadze i .... Amsterdamie.
No cóż, sama tak wybrałam.
Obym tylko na autobus o 5.45 nie zaspała.
O 17.00 jestem na kwaterze z airbnb. Dzisiaj w ramach noclegu było jeszcze dobre śniadanie.
I to już w zasadzie koniec, aczkolwiek jeszcze w tym roku co najmniej jeden wyjazd gwarantowany.
Tam gdzie ciepło i nie wieje.