Jutro z samego rana, juz o 6.00 wyjazd. Tym razem autokarem.
Droga będzie wiodła przez Niemcy, a w tym Drezno.
Nie byłam tam już od początków lat 90-tych. Podobno "strasznie " wypiękniało.
Wieczorkiem będziemy w Pradze.
Praga to moja jedyna wieloletnia miłośc. Znamy się, tak bliżej od lat 80 tych.
Zawsze chętnie tam wracam. Mimo, że na Wacławskim Nameste nie ma już socjalistycznego baru z piwem, które wypijało sie na zewnątrz. Po drodze do Budapesztu.
Ten bar, którego nazwy nie pamiętam był też niekiedy miejscem spotkań.
Tych umówionych i przypadkowych.Kiedyś spotkałam tam Klemensa. Okazało się, że przyjechaliśmy z Poznania jednym pociągiem. Po to, aby spotkac się w tym barze i jechac dalej. Nie ma baru i nie ma Klemensa.
Została tylko Praga.
No i jeszcze moje okulary słoneczne w Wełtawie. Tylko nie myślcie, że celowo wrzuciłam je tam zamiast pieniążka.
To był przypadek.
Tak czy siak,
Praga nie ptak,
nie odleciała
została.
Czekaj na mnie Prago- do zobaczenia do jutra.