Okolo19.30 jestesmy na Teglu. Za chwile dziewczyny, które przyjechaly bezposrednio z Slupska znajduja nas na stanowisku nr 5 skad bedziemy sie odprawiac.
Odprawa- no wlasnnie , pierwszy problem. Bilety zostaly kupione i zaplata nastapila przez internet, a teraz Pani chce ode mnie karte kredytowa. No dobrze, tyle,ze zostala ona w domu. Numeru też nie pamiętam. Na szczescie Mala nie lubi porzadku.
Dzwoni do mamy i kaze jej grzebac w koszu na smieci, gdzie jest kartka z nr.
Po wielu problemach nr karty kredytowej zostal odtworzony. (To niewyrazne pismo Mali).
Lecimy najpierw do Doha w samolocie niewielu ludzi. Qatar air serwuje nam dobre jedzonko i napoje. Jest juz prawie dobrze. "Klapki" na oczy (podarek od linii lotniczych wraz z parą skarpetek, korkami do uszu i turystyczną szczoteczką do zębów, a wszystko to w saszetce) i można pospac. W końcu to kilka godzin lotu nocnego.