Rankiem, po sniadaniu w hotelu Boulvared, wybralismy sie w kierunku terminala autobusikoe podmiejskich tzn. kursujacych do wiosek w poblizu Wameny.
Ledwo wyszlysmy napotykamy starego znajomego... Johna.
Chcialam jechac do Jiwiki, gdzie znajduje sie reklamowana mumia. Nie pojechalismy jednak tam , a do Sombaima Villige.
Jakies 17 km od Wameny.
W okolicach Wameny są 4 mumie, w niezłym stanie. Pozostałe są uszkodzone.
Dojeżdżamy do wioski. Zaraz pojawia się mężczyzna "ubrany" w tradycyjną kotekę.
Idzie z nami drogą do wioski. Po drodze mijamy dzieci, które grają, oczywiście boso, w piłkę. Wchodzimy do wioski. Tradycyjne chaty z drewna, dachy kryte liścmi palmy.
W pierwszej chwili nie widac nikogo. Zaraz są mieszkańcy. Na nasze przyjście przebrali się w tradycyjne stroje. Tzn kobiety noszą spódniczki z palmy, no a góra bez niczego.
Mężczyzni w kotekach. Wszyscy boso.
Zaraz pojawiają się kramiki z miejscowymi wyrobami: siatki, koraliki, bransoletki i tego typu pierdoły.
Skansen, Cepelia? dla turystów?
Mieszkańcy żyją z turystów. Zrobienie im fotografii jest odpłatne.Stawka to 5.000 rp - 1 osoba/ 1 zdjęcie.
My nie robimy fotek. Mamy z trekingu i miasta naturalne, a nie taką Cepelię.
Pokazanie mumii miało kosztowac po 25.000rp od osoby. Ale okazuje się, że aktualna stawka to 30.000rp.
Oczywiście zgadzamy się. A mamy jakieś inne wyjście.
Wynoszą mumię, która ma 375 lat. Kiedyś to był wódz wioski.
Rzeczywiście mumia jest w dobry stanie. Robimy kilka zdjęc i ujęc.
Wracamy na targowisko.Drobne zakupy i spacer wśród stałych budek z odzieżą, art. spożywczymi. Potem spacerujemy wśród alejek na których sprzedają ludzie przybyli na targ z okolicznych wiosek. Taki utarg to często ich jedyny dochód.
Sprzedają swoje wyroby m.in. strzały i łuki. Przede wszystkim jednak owoce i warzywa: banany, marchew, cebulę, kukurydzę, słodkie ziemniaki. Te ostatnie to przypominają zarówno kształtem jak i kolorem nasze buraki.
W innych alejkach do sprzedaży wystawione jest drewno w wiązkach. Służy ono do rozpalania i gotowania potraw.
Trafiamy też na rozcinanie świni po jej ubiciu. Świnka leży sobie bezpośrednio na ziemi, a facet ją rozkrawa nożem. Zaraz obok kręci się pies, który pewnie też liczy, że się załapie.
Przy okazji, psów tu niewiele. John mówił, że ludzie jedzą tu i psy i koty.
Do centrum Wameny (2 km) idziemy pieszo.
Tam najpierw na obiad. Potem do banku MANDIRI, gdzie są bankomaty.
Można wypłacic, jednorazowo kwotę do 1.250.000rp.
W Wamenie są też 4 sklepu z artykułami pamiątkarskimi. Często można w nich kupic taniej niż od obnośnych sprzedawców.
W jednym z nich spotykamy 3 Polaków. Też są po trekingu tyle, że 5 dniowym. Podobnie jak my robią ostanie zakupy. Jutro wracają do kraju via Bali.
Mala jak zwykle kupuje bransoletki z trawy do swojej kolekcji.
Marta i ja decydujemy się m.in. na naszyjnik z muszli łączonej z kością kazuara. Ale to w drugim podejściu.
W ciastkarni kupujemy po ciastku. Te zostaną zjedzone do kawy w hotelu.
KOSZTY
bus do Sombainy- 12.000rp,
obiad (kurczak, ryz, kawa, salatka) - 30.000rp
puszka 0,33 coca-coli - 10.000rp