Z Macoa autobusem, pełnometrazowym wyruszamy o 12.30. Droga, nieutwardzona wiedzie wsród gór. Jak w Parku Jurajskim. Z tylu, boku, nad i pod nami gory i piekne drzewa, paprocie itd. O przepaściach ze wzgledu na dziewczyny już nie wspominam.
Marzena siedzi za mna, w pewnej chwili slychac jej jęki, a nie są to jeki rozkoszy. Marta zaś rzuca, ze pier.... taka droge.
Dziwne jakies, te przepascie im przeszkadzaja czy gory. Niekiedy strumyki plyna tez przez droge, ale sa tak male, ze ledwo mozna je golym okiem zobaczyc.
O 18.30 tut. czasu docieramy do Pasto. Jest juz ciemno,jak to na równiku i w jego okolicach, wiec z dalszej drogi nici.
Na dworcu ¨´łapie´nas dziewczyna z propozycja hotelu za 20.000 peso od głowy.
Zgadzamy sie , dojeżdzamy do niego taryfa z dworca.Taksówki tu tanie, a na dodatek, w tym przypadku jest ona w cenie hotelu.
Hotel niebrzydki, mamy 2-ki z łazienkami, ciepłą wodą i TV, na dachu pralnia, suszarnia. W moim przypadku jest to palarnia.
Jeszcze poszukiwanie knajpki, gdzie można by coś ciepłego zjeśc. O jest! fajnie, dla mnie zupka.
Potem do sklepu. Facet przede mną kupuje 2 papierosy, prosząc jednocześnie ekspedientkę o ogień do jednego z nich. Pólki w sklepie są juz za kratami, a pani podaje przez okienko w kracie.
Jutro w dalsza droge, na sobotni targ do Otowalo juz nie zdazymy. Niestety.
Dalsza czesc opowiesci bedzie juz z Ekwadoru.
W kazdym razie wszystko OK, pogoda ladna, ciepło.
ADRESY
hotel Sello Dorado - calle 13, no.14-19 , entre Av.Champagnat, Pasto- www.hotelsellodorado.com