Wczoraj korzystalam z internetu w hotelu w Pasto.
I wiecie co sie zdarzylo.
W pewnej chwili do hotelu weszlo 3 lub 4 mundurowych, a w tym kobieta. Jeden mial mundur z napisem DAS. Od recepcjonisty zazadali ksiazke, byli zdziwieni, ze tylu Polakow w hotelu. W pewnym momencie pani, po angielsku zazadala ode mnie paszportu. Mowie, ze moment i ide do pokoju, budze Marzene, ktora juz spala i daje babie oba paszporty. Ale to im nie wystarczylo za chwile pukaja do pokoju obok gdzie spala Marta z K. Takze ich paszporty chcieli sobie poogladac.
Potem jak juz poszli pan z recepcji zaproponowal mi internet, ale nie mialam juz ochoty i czas byl na sen.
Rano o 6.00 pobudka, recepcjonista zamowil nam taxi i na dworzec, za 4.000 peso (ok.6,40zl). Tam zjadlysmy dobre i tanie sniadanko.
Zaraz potem znalazlysmy busik do Ipiales, za 6.000 p ) osoba. Jechalysmy mniej niz 2 h.
W Ipiales, obok dworca stoja busy ktore za 1.500 p woza do Frontiery czyli granicy z Ekwadorem.Granica generalnie nazywa sie Rumichaca.
A na tej granicy to dopiero kolejka.
Najpierw stoimy po stronie KOlumbijskiej, gdzie na do widzenia zostawiamy odciski 2 palcow wskazujacych lewego i prawego. Ale to dopiero jak dojdziemy do 1 z 2 okienek czyli po godzinie.
Potem po stronie Ekwadorskiej jest jeszcze gorzej. Najpierw stoimy na zewnatrz, facet wpuszcza partiami do srodka pomieszczenia, gdzie znow 4 okienka, z czego 2 czynne. Kolejna kolejka. Malo tego jak nie urok to sraczka, w pewnym momencie siada im system. Grecznie stoimy z wszystkimi, i tak lacznie ok. 2 h.
ADRESY
www.hotelsellodorado.com ' w Pasto