Najpierw Berlin, gdzie na parkingu strzeżonym zostawiamy auto.”Parkingowym” vanem podwożą nas na lotnisko, po 10 minutach jesteśmy. Samolot z Berlina Schoenefeld odlatuje planowo. Powietrze w górze przejrzyste więc trochę patrzę w dół, trochę krzyżówek, książki i po ok.6 godzinach jesteśmy na lotnisku. Tutaj już czekają na nas panie z biura FTI, kierują do poszczególnych autobusów, w zależności od hotelu do którego jadą goście.
Pierwsze spotkanie, po latach, a może miesiącach (kiedy byłam poprzednio na Kanarach?) z tutejszym słońcem i niewielkim, a przyjemnym wietrzykiem.
Po ok.30 minutach wysiadamy przed „naszym” aparthotelem- Costa Mar. Jest nas troje i dostajemy wielki apartament w budynku E. W jego skład wchodzą 2 odrębne sypialnie, łazienka, pokój dzienny łączony z aneksem kuchennym, odrębna suszarnia i duży taras z leżaczkami, stolikiem. Z tarasu widok tak na Ocean, jak i na basen, z boku uliczka. Hotel składa się z 9 budynków + 1 z recepcją, restauracją, barem. Pośrodku 2 baseny oraz brodzik dla dzieci. Dla tych ostatnich jest też plac zabaw. Trzy gwiazdkowy hotel Costa Mar można śmiało polecić tym, którzy chcą odpocząc we względnej ciszy, do tego rozrywkowego centrum kawał, Ew. można podjechac autobusem.
Zaraz przed hotelem kilka sklepów, restauracji, wypożyczalnia samochodów. Jest też przystanek autobusowy. Po przejściu przez ulicę zaczyna się szeroka plaża z ciemnym, ale drobnym piaskiem. Tak, jesteśmy w Puerto del Carmen, a plaża to Playa de los Pocillos.
Niech żyje urlop i ... pogoda- oczywiście ta słoneczna.