Sniadanko bylo u pani na ulicy : kawa i 2 bulki z pysznym serem.
Potem kilka krokow do granicy- pieszo.
Sluzby celne i to peruwianskie byly bardzo ciekawe czy nie wywozw narkotykow i falszywych $. Do tego stopnia, ze zanknal facio drzwi, gdy siwgal, aby obejrzec zielone.
W koncu zpytal mnie o zawod , wiec mu powiedzialam.
Dziewczyn juz praktycznie nie sprawdzal.
Po pokonaniu piechota 400 metrow doszlysmy do minibusow.
Po ok.2,5 h bylysmy w La Paz.
Facet zostawil nas gdzies tam , wiec taxi za 15 Bs podjechalysny na glowny dworzec glowny autobusowy.
Udalo nam sie kupic praktycznie ostatnie bilety na dzis.
Wyjezdzany o 19.00 do Uyuni.
Pewnie od razu wycieczka. Tak wiec przez kilka dni , co najmniej 3-4 nie bede sie odzywala.
Teraz zwiedzany La Paz, a przynajmniej okolice niezbyt odlegle od dworca.
Koscioly oczywiscie zamkniete.
Place fajne, ale malo zieleni. Lawki zas sa oblegane.
Samo polozenie miasta jest interesujace, gdyz lezy ono w dolinie, a okoliczne wzgorza tez sa zabudowane.
CENY
15 Bs - minibus z Desaguadero do La Paz
4-6 Bs - kawa
100 Bs - bus z La Paz do Uyuni
2 Bs - 1 h internetu, dziala jakby nie chcial wspolpracowac