Dojechalysmy wczoraj okolo 19.30. Juz z przewodnika wybralam hostel w poblizu dworca autobusowego- Tambo del Oro.
Ladnie brzmi , prawda ?
Pokoj mialysmy nieduzy, ale z 2 oknami, a zaraz obok wc i lazienka.
Ma to tez swoje dobre strony, nie smierdzi wowczas tam gdzie spisz. Bo z klimatyzacja takich pomieszczen bywa roznie.
Potem poszukalismy sklepu z piwem. Byl w poblizu, ale facet z nas zdarl gorzej niz na Solar de Uyuni, bo tam za 1 piwo o poj. 0,33 l placilysmy po 8 Bs, a tu po 9 Bs.
No coz, w koncu cos trzeba bylo wypic.
Rankiem oddalysmy bagaze w hotelowej przechowalni. Idziemy na dworzec autobusowy, gdzie jest tez punkt informacyjny.
Po wypelnieniu formularza- niech zyje biurokracja!!!- pani dala nam mapke i powiedziala, ze do Copacabany mozna sie dostac tylko z dworca, a wlasciwie miejsca obok cmentarza.
No to w miasto. Jakas 1 majowa parada, ale widzialysmy tylko jej koniec.
Sklepy na nasze szczescie czynne. A moze na nieszczescie bo wydalysmy kupe kasy nie wiedziec na co!
Po zakupie pamiatek, w sklepach w okolicy kosciola Franciszka, a takze po obiadku, wsiadamy w taryfe i jedziemy w okolice cmentarza.
Od razu lapiemy autobus do Copacabany. 15.30 wyjazd!!!
Co prawda po drodze jakies 30 minut stoimy, a wowczas zewszad rozlegaja sie okrzyki:
VAMOS , wiec w koncu jedziemy.
W jakiejs miejscowosci droga sie konczy. Dojechalismy do jeziora. Wyganiaja wszystkich z autobusu. Autobus z naszymi bagazami wjezdza na prom.
My kupujemy bileciki po 2 Bs, a potem wsiadamy na lodz.
PO drugiej stronie spotykamy sie z autobusem, wsiadamy i vamos. Jeszcze jakies 50 minut.
O 19.20 jestesmy w ....
CENY
130 Bs -La Paz hostel Tambo del Oro, pokoj 3 os. , bez wc, z oknem