OdpowiadajÄ…c na komentarze uprzejmie donoszÄ™:
- rowerów w Armenii na lekarstwo, ścieżek rowerowych tez zresztą nie widać. Może to jeszcze nie ta pora roku.
- psów widziałam kilka, przeważnie w dużych miastach i na smyczy. Co do kotów, to był tylko 1. Właściwie to nie kot tylko świnia- bo nie czekał, aż mu fotkę trząsnę i poszedł sobie.
- szczególnie w interiorze widać domy, bloki, zakłady, fabryki, a nawet byłe sanatorium, które niszczeją. Nikt tam nie mieszka, zieje pustostanem. Dużo tego.
- w stolicy czysto, porządnie, kosze na śmieci na każdym rogu (i nie tylko). Inaczej na trasach polach, rowach. Tam walają się puste butelki, puszki, opakowania, torby foliowe. W mniejszych miejscowościach wraki samochodów nie są czymś niezwykłym. Widzielismy nie tylko ten na zdjęciu z dnia poprzedniego.
-Armenia odlączyła się od kościoła powszechnego, chrześcijaństwa bodajże w IV wieku, po soborze w Nicei, którego postanowień i dogmatów nie uznała. Dzięki temu- moim zdaniem- jest bliżej pierwotnego chrześcijaństwa. Pozostał tu zwyczaj znany z Biblii, gdzie Abraham chciał złożyc swojego syna w ofierze. Tyle, że zamiast ludzi gardło tu podrzyna się kurom i kogutom. W Monastyrze Khor Virap kapłani błogosławili nie tylko ludzi ale i drób, który również i tam zabijano.
Ten widoczny na zdjęciu z dnia poprzedniego złozono w ofierze przed monastyrem z XII wieku, nierestaurowanym do którego zawiózł nas Kamo. Jest on położony przy drodze równoległej do autostrady Erywań- Sevan, nieopodal miejscowości Meghradzor, nad rzeczką Marnmark. (Idzie się ok.500 m pod górę, po zatrzymaniu nad rzeką, gdzie stoi wiata z ławkami i ujęcie wody górskiej).
Jadąc tam Kamo opowiadał, że jest bezpiecznie, ale da nam kij i nóż. Myślałam, że facet żartuje, a on faktycznie dal nam te 2 rzeczy. Okazały się zbędne.
Poza tym Kamo zawiózł nas do kilku monastyrów, m.in. w Tsaghkadzorze. Monaster nazywa się Kecharis. Turystów tam nie uświadczysz.
W innym miejscu zatrzymał się i pokazał, gdzie można napełnić butelki wodą z naturalnego ujęcia. Bezpłatnie. Woda była mineralizowana, a nawet pełna żelaza. Oczywiście skorzystaliśmy. Gdyby nie on przejechalibyśmy obok tego miejsca nawet nie wiedząc.
Była też miejscowość, gdzie kościół był już zamknięty, ale Kamo zadzwonił i zaraz przyszła kobieta z kluczami. Pytamy go ile mamy jej dać pieniędzy. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że najlepiej za dobrowolny datek kupić u niej świeczki. Co tez i uczyniliśmy.\
Za całą wycieczkę od godz.10.00 do 21.00 bo na koniec zawiózł nas do knajpy na obiadokolację płaciliśmy 23.000.
ADRESY
Nasz przewodnik i kierowca, j.rosyjski, ceny do uzgodnienia; wycieczki 1 dniowe i więcej, kierunek dowolny; polecam!!!!
KAMO – adres e mail: Kamo-nazaryan@mail.ru , telefon +37491815003