około 8.00 pakujemy się w czwórkę, same laski, do Taxi i jedziemy z górki na pazurki czyli na dworzec autobusowy (po 20 L od łebka). Z nami plecaki, Andrzej spacerkiem.
Na dworcu przechodzimy burzę mózgów. Wszyscy naganiacze chcą nas wieźć. W końcu wsiadamy do mini busa i za 40 L/osoba jedziemy do skrzyżowania w La Entrada. Tu od razu kolejny bus, tym razem za 70 L. Około 11.30 wysiadamy w Ruinas de Copan.
Szybko znajdujemy kolejny hotel, zostawiamy plecaki i na piechotkę, jakieś 2,5 km do ptasiego parku. (Wstęp 200L) Dupy nie urywa. Tylko 2 duże woliery. Jedna z papugami, a druga z 2 tukanami, do których można wejść. Pozostałe ptaki zwłaszcza papugi w klatkach. Tylko teren ładny. Jakieś 50-60 minut, w tym wypicie kawy i do miasta.
W banku wymieniamy dolary, po kursie 1 $= 22 L. POznajemy miasteczko. Ładne. Położone wśród gór. Niezbyt wysokich. Główne miejsce zajmuje Park Centralny, przy nim katera. Idziemy na Mercado, gdzie za 50 L dostajemy mięsko z ryżem i sałatkę. Magda z Andrzejem biorą zupę. Żarcie pycha. Jutro tu wrócimy. Na zkończenie dokarmiamy 2 psy.
Jutro w ruiny. Potem chyba kolejne Aqua Termales.