Śniadanko, wsiadamy w auto i jazda do Nancy. Mój osobisty przewodnik- Beata, będzie dziś w akcji. Miasto zna, gdyż 2 lata temu uzupełniała tutaj swoje francuskie wykształcenie. Razem z córką, która też tu studiowała, tyle, że trochę dłużej niż jej mama.
Nancy to przede wszystkim rezydencja naszego, elekcyjnego króla Stanisława Leszczyńskiego. Był on teściem Ludwika XV, a jego córka Maria jego żoną. Nieco oskubał Ludwika, który dokładał się do jego pałacu i parków w Nancy. (Historia nic nie mówi o tym czy to Stasiu Ludwika uczył posługiwać się widelcem. ;-) ) Osiadł w Nancy gdy musiał uciekać z Polski. Oprócz tego, że był znany jako kobieciarz to lubił zjeść i porządnie wypić.
To ostatnie przyczyniło się do jego śmierci, gdyż popił winka i usiadł obok kominka, a z niego poszła iskra na Stasinka. Zajęło się ubranie. Co prawda sam pożar przeżył, ale zmarł od poparzeń.
Niemniej plac na którym stoi jego pomnik jest okazały i godny zobaczenia.
Zostawiliśmy auto obok budynków uniwersytetu i w miasto. I tak od ok.12.20 do 17.00. A słoneczko daje popalić. (Po powrocie do samochodu termometr w słońcu pokazuje 41C)