dobre żarcie
na starcie!
Pani była miła i sniadanko nad basen dostarczyła!
A tam: owoce różne okrągłe i podłużne, sok, kawa, omlet, tosty, masło i dżem pomarańczowy.
I tak z rana człek już gotowy.
Potem czekamy na rowerzystów, mocząc pewne części ciała w basenie. Nie ma ich i nie ma. Już mamy się wybierać na plażę.
Ostatnie wyjście na taras, pojawiają się zaraz.
Omawiamy ważkie sprawy, co kto, gdzie i z kim ostatniej nocy spał! (Aśka w living roomie). Gdzie jutro; do ktorego parku. Generalnie są 2, jeden z listy UNESCO nazywa się Vallee de Mai, drugi poza listą to Fond Ferdinand. Ten drugi ma dobrą opinię na F4F (fly4free).
Póki co Edyta, Beata< Aneta i Hania po gościnie. ( Nie bedę wypominać, że wszystkie skorzystały z naszych toalet ;-) ) jadą dalej.
M.H., ja i Baśka idziemy na Takamaka Beach, po drodze wg. mapy ma być punkt widokowy. Aśka niby objazd wyspy (autobusem) ma w planie.
Niestety, wyspa wydaje się płaska, przynajmniej w miarę, ale okazuje się , że to tylko pozory. Cały czas pod górkę. Grzecznie pytam z MH jakąś parę (po angielsku) jak daleko na view Point i plażę. No 20 minut, to OK.
Baśka odpada, wraca.
A my idziemy tyle, że więcej niż te 20 minut. Ale nie żałujemy, trafiamy na Ansio Lone czy jakoś tak, jak informuje nas tablica. Wtedy zaczyna być z gorki i Ocean słychać w pełni. A widoki jakie....
Dochodzimy do plaży przy ktorej jest uroczy bar, schowany pomiędzy drzewami. Bierzemy po tonicu (40 rupii). Ale pyszny.
Potem pomiędzy głazami rozkładamy się na plaży. Piaseczek mięciutki i drobniutki. Do tego woda w idealniej temperaturze. (Na Mahe była chyba podgrzewana do jakiś >25C)
Wracamy inną drogą obok zagrody z żółwiami. Wsiadamy w autobus nr 61 albo 62. Nie mamy mapki, ale cóż to dla nas. Byle do przodu,
Okazuje się, że jedziemy dookoła wyspy. Podziwiając miejscowe plaże, których tu bez liu. Czasem weższe, innym razem szersze lub dłuższe. Tylko jedna była nieladna, jakaś zamulona. Po prawie godzinie jesteśmy w naszym apartamencie.
Wieczorem okazuje się, że tę parę którą z MH wypytałyśmy to spotkała Baśka. Tyle, że ona gadała z nimi po polsku. To byli polacy.
Dziewczyny były na plaży. Przy czym wpuścić babę do biura to atrament wypije, a AC na plażę to rabanu narobi bo na widok krabów drze się, że tarantule widzi.
I tak to na urlopie życie płynie.
Pogoda dopisuje, codzień ciepło, a nawet gorąco, niekiedy wietrzyk zawieje. Plaże z pięknym, miękkim piaskie, woda ciepła.
Jednym słowem nuda ;-).
Czytaczy pozdrawiam.
CENY
1 doba, wypożyczenie roweru - 10 Euro,
0,7 l rumu Takamaka- od 275 SCR (w sklepie),
0,28 l piwo miejscowe- 25 SCR,
pasta Colgate , 50 g - taniocha - 7,20 SCR (ok.2 zł)
kiść małych bananów w sklepie, na stoisku (ok. 20 szt.) - przeważnie 25 SCR, choć tu znaleźliśmy sklep, gdzie płaciliśmy połowę tego,
butelka keczupu - od 14 SCR - to z rozpaczy bo nie było w sklepie pomidorów,
ok.22 SCR- 3 male pomidory, > 30 SCR - 3 duże pomidory,