Lot z Frankfurtu do Toronto upłynął szybko, trochę filmów, trochę spanka, jedzenie dobre.
Lądowanie bezproblemowe, tyle, że na płycie lotniska potrzymali nas 2 godziny. Śniegu było mnostwo i pługi nie zdążały z odśnieżaniem.W miarę szybko odprawa.
Potem w pociąg i do centrum skąd żółtą linią 2 przystanki. Potem już tylko hotel.
No i czas nam się o 6 h przesunął do tyłu.
A śnieg sobie pada.