Po drodze na dworzec czyli w przypadku Los Cristia.nos jest to szereg przystanków, zatrzymuję się w piekarnio/ kawiarni. Przed nią i w środku stoliki, a w środku też kolejka. Ceny super, za dużą filiżankę kawy z mlekiem płace 1,50 e, a za kanapkę z serem i zielonym- do tego- 2 euro. Kanapka i kawa super, to naprawdę było niezle śniadanko. Potem kupuję jeszcze 3 rogaliki z czekoladą w środku za całe 1,20 e.
Przy dworcu jest kiosk, gdzie można kupić karty, a nadto pani udziela informacji (niedziela 10.30). I tak dowiaduję się, że 343, którym dojadę do Puerto zatrzymuje się na przystanku nr 10, ktory jest za rogiem. Czekam prawie godzinkę, b za szybko przyszłam. Autobus miał być o 11.35, ale na "dzień dobry" jest trochę spóźniony. W środku kierowca kasuje z mojej karty określoną sumę i za chwilę jedziemy. Przyjemnie chłodno, klima działa. Mój nos też bo oczywiście przez te wszystkie klimy mam katar. A tu nawet kichac głupio, bo nóź ludzie pomyślą, że jakiś koronawirus z nimi jedzie!?
Autobus podjeżdża tylko na lotnisko północne, gdzie dużo ludzi wysiada. Jedziemy dalej do PdlC . Widoki niezłe, gdyż pojazd jedzie taką drogą, że praktycznie cały czas widać wybrzeże.
Na dworcu autobusowym w Puerta odpalam maps w telefonie. Pokazuje mi 950 metrów do hotelu. Po kilkunastu minutach jestem. Meldunek jest szybki, dostaję studio nr 605 na VI pierze. Nade mną już tylko dach z 2 basenami. Dostaję też hasło do wi-fi, darmowego.
SZybko się rozpakowuję, wszak mam tylko 1 torbę o wymiarach ciut większych - o 5 cm - od dopuszczalnych w Wizz 20x30x40. (Na szczęście na Okęciu nie było żadnych problemów z bagażem).
Teraz baseniki. Nie są zbyt duże ale można popływać, a zwlaszcza się "wymoczyć". Woda w nich ma super temperaturę. Panorama z dachu też niezła, w tym widok na Atlantyk, pobliski park i czerwone dach starszych domów. (Niestety na horyzoncie jest też 1 wieżowiec.)
Około 17.00 zmywam się, aby za mocno slonko mnie nie poparzyło. Idę w miasto, ale o tym w kolejnym wpisie.