Miasto z listy UNESCO opuszczam promem o 12.00.
W google pokazało mi, że o 13.05 z Butterworth mam pociąg do Kuala Lumpur.
Niestety okazuje się że nie ma biletów.
To kupuję do Ipoh, prawie połowa drogi, za 12,80 MYR.
Jadę 2 h i wysiadka.
Niestety w Ipoh też nie ma biletów.
W Maps.me pokazuje mi najbliższy hotel. Z kotem w nazwie.
Idę w deszczu. Pada jak cholera. Jestem. Niestety tylko dormitorium. Trudno pogoda nie sprzyja szukaniu czegoś innego.
Za to przyodzczedzilam. Tylko 40 MYR .
Szybko korzystam z wi-fi i rezygnuję z hotelu w KL
Dobrze że taką opcję wzięłam. Zostawiam plecak i na dworzec, nadal pada. Dobrze że to tylko 500 metrów.
Okazuje się że dostępne są bilety na pociąg dopiero o 14.40. trudno biorę.
Pomimo deszczu krótka wędrówka po Starym Mieście. Wielkością nie dorównuje temu w George Town, ale przyjemne.
Robi się ciemno, jest prawie 19.00, a więc wracam do hostelu, który mieści się prawie w obrębie Starego Miasta.