Wstałam o 9.30 w Ipoh . Ubrałam się. Zęby umyłam.
Zostawiam plecak na przechowywanie. Idę za rzekę. Tam znalazłam piekarnię. W niej oprócz bułeczek super kawa.
Pojadlam i popilam. Na wynos donat za 3 MYR.
Polazilam po Starym Mieście - Little India.
Zaszłam do sklepów złotniczych. Tam żółte złoto, aż zęby bolą.
Jeszcze paczka mentolowych Marlboro za 17,90 MYR i zapalniczka. Trochę łażenia bez celu.
Przed 14.00 odbieram plecak i na dworzec.
Poczekalnia.
Na peron wpuszczają 15 minut przed odjazdem.
Jest express do KL, punktualnie. Jadę 2 h.
Po drodze jakaś ogromna fabryka, ale głównie lasy palmowe i liściaste.
Wysiadam i nie mogę znaleźć drogi do hotelu.
Dworzec Sentral jest duży. Mapka głupieje.
Na szczęście jakąś młoda dziewczyna pomaga, też idzie w tę samą stronę.
Melduję się w Central City hotel.
Tym razem dostaję pokój z oknem. Poprosiłam pana w recepcji
Zaraz będzie ciemno, kolejny deszcz. Idę do centrum handlowego przy stacji Sentral.
Łącznie prawie 11 km.
Jutro w miasto.