Wyjazd z Wietnamu o 5.45. Busik podjeżdża pod hotel i pakuje się do niego łącznie 10 "białasów". Za chwilę dosiadają miejscowi. Na dach laotańczycy ładują eternit i jedziemy do granicy. Mamy wizy, ale można je kupić także na granicy. Cena dla Polaków to 30 USD.
Płacimy tylko po 1 USD za równo przybitą w paszporcie pieczątkę, a z tego wydają nam 4 tyś. kipów.
Drogami, które w zasadzie nie znają asfaltu, około 16.00 dojeżdżamy do Muang Khoa. Teraz musimy pokonać rzekę. Oczywiście zaraz podpływają łodzie i ładujemy się wraz z plecakami. Miejscowi za przewóz płacą podobno 2 tyś kipów=1/4 USD, no ale od nas żądają po 10 tyś wietnamskich dongów (ok.5 tyś kipów). Co robić - płacę.
Zakwaterowanie w hosteliku obok dworca, za 1 -kę płacę 30.000 kipów. Ale pokój bez w.c.
Chcemy wymienić dolary na miejscową walutę. Niestety Western Union zamknięte.
W końcu wymieniamy w sklepie motoryzacyjnym. Kurs 1USD=8.300.
Kolacyjka w uroczej knajpce z widokiem na rzekę.