Geoblog.pl    jowa31    Podróże    No to sru do PERU    kolibry w ogrodku, Belen i inne atrakcje w Iqitos
Zwiń mapę
2009
06
cze

kolibry w ogrodku, Belen i inne atrakcje w Iqitos

 
Peru
Peru, Iquitos
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13077 km
 
Budze sie o 6.00 rano- niesamowite. Jest sobota.
W pizamce na szybka fajke do mini ogrodka, wewnetrznego w hostelu. Przed 7.00 budze Malwe. Do hostelowej restauracyjki na sniadanko, po amerykansku za 8 soli. EEEEEEEE, a jaki pyszny sok z ´´prawdziwej; pomaranczy do tego. Poranne wyjscie na Plaza da Armas, zwiedzanie ogolne miasta. Lecimy do portu, aby dowiedziec sie kiedy i o ktorej wyplywa Henry do Pucallpy. Okazuje sie, ze dzisiaj o 18.00. Nastepny dopiero w poniedzialek o tej samej porze.
Wracamy pieszo, oczywiscie- to jakies 4 km od naszego hostelu, z tym iz bocznymi uliczkami. Chcemy zwiedzic kosciol, ktory rzucal sie w oczy z uwagi na kolor- czysty blekit. Niestety jest zamkniety.
W co 2-3 budynku mini sklep. Kupujemy oslawiona inka-cole, zolty i slodki napoj za jedyne 0,5 sola. Idziemy dalej. Na taru kupujemy, za 1 sola mango, ktore po drodze zostawiamy w hostelu.
My udajemy sie do Belen. Najpierw ogromny market na ktorym za atrakcje uznac nalezy zolwia wystawionego na sprzedaz. Poza tym duzo roznych tutejszych owocow i kurczki. Ciuchy i inne duperele.
Docieramy do miejsca, gdzie mozna wynajac lodz na przejazdzke po Belen- dzielnicy na wodzie.
W ten sposob poznajemy Marlona, ktory niezle mowi po angielsku. Za to my szybko i bez targow zgadzamy sie na 10 soli od kazdej z nas za 1godzinna przejazdzke.
Adres email do niego to: Marlonguide23 (malpa) hotmail.com
Jestesmy obwiezione po Belen, wlacznie z info typu ta dzielnica to Wenecja, tamta to ..., a sramta to .... Pokazal nam tez wielie liscie wiktorii-rosliny rzecznej. W jednym z domow ,, przy drodze,, mialysmy mozliwosc wziac do reki malpki. Czesc domow to bary, gdzie mozna przyplynac i napic sie np. piwa. Kilka osob w ten sposob utopilo sie. Przeplywalismy tez nad gorna poprzeczka bramki pilkarskiej. Gdy jest pora sucha to dzieciaki graja tu w pilke.
Po powrocie na suchy lad ogladamy jeszcze azulejos. Ale tak prawde mowiac jesli chcesz je zobaczyc to jedz do Lizbony lub Madrytu. Tam to masz kafelki.
Decydujemy sie na rejs wieczorem. Lecimy po raz drugi do portu. Dowiadujemy sie, ze sa kabiny. Bierzemy riksze, szybko do hostelu. Kapiel pakowanko, ja wypijam kawke, w naszym ogrodku, w towarzystwie drugiego z kolibrow (pierwszy byl rano).
Ptaki upierzone byly na kolor ciemnozielony. W pierwszej chwili, gdy spojrzalam to wydawalo mi sie, ze sa czarne, no ale ten charakterystyczny dziobek swiadczyl, ze to musi byc koliber.
Niestety kolibry byly szybsze ode mnie i nie zdazylam zrobic im zdjecia. No tak w moim wieku czlek nie jest juz taki szybki. Ale pod ciezarem plecaka to Mala sie przewraca, a nie ja...
Rozliczamy sie w hostelu. Licza nam dodatkowo 10 soli za czesc doby.
Riksza do portu, przydzial kabiny. Jest za 25 minut godz. 18.00 - planowy odjazd ma byc wlasnie o 18.00. Po lekturze przewodnikow, z ktorej wynika, ze statki wyplywaja z kilku godzinnym lub nawet dniowym opoznieniem, postanawiamy przeleciec sie do sklepu po wode.
Przed 18.00 jestesmy na statku. Statek wyplywa o 18.30.
Nauczka: Przewodnikom nie mozna wierzyc do konca.
Na statku jestesmy jedynymi bialymi. Ktos dotyka Malwy- na szczescie. Przypomina mi sie ubiegly rok w Hanoi, gdzie Zygmunta lapano za kolano- tez na szczescie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
jowa31
Jolanta W.
zwiedziła 60.5% świata (121 państw)
Zasoby: 1103 wpisy1103 2845 komentarzy2845 8362 zdjęcia8362 0 plików multimedialnych0