Hurrrra, dzisiaj okolo 5.30 dojechalysmy do Huancayo.
Szybko do hostelu i do lozka. Dospac ten czas, ktory nie udalo sie spac w autobusie firmy transportowej Rey (generalnie autobus byl komfortowy). O 9.00 ruszamy na miasto, aby kupic bilety na dalsza podroz- do Huancawelici.
Aby dostac sie do dworca ,musimy obejsc Plac KOnstytucji, o dziwo tu nie ma Plaza de Armas.
Musimy obejsc, gdyz tak kieruje nas policja. Ponownie trafiamy na manifestacje. Na placu zas odbywaja sie konkurencyjne imprezy rzadowe.
Potem sniadanko i ruszamy na bazary. Tam do kupienia przyslowiowe szwarc mydlo i powidlo. Ograniczamy sie do winogrona.
Nastepnie do punktu widokowego, gdzie zwiedzamy kolejne mini zoo. Ruszamy dalej do Torre Torre (wieze). Tak naprawde sa to formy geologiczne przypominajace wieze. Do nich samych nie dochodzimy, gdyz brak informacji co do drogi. Teren pomiedzy punktem widokowym, a wiezami to w zasadzie slamsy.
Huancayo lezy w dolinie pomiedzy gorami. Podobnie jak Huanuco. Ludzie tu chodza juz inaczej ubrani, Koniec z bluzkami z krotkim rekawem, no chyba, ze pomiedzy 11.00, a 15.00,
Nie odczuwamy natomiast wysokosci. Jest dobrze. Jutro jedzieny dalej- byle do Pisco.