Z hostelu wyszłyśmy po 8.30. Oczywiście przez Plaza Mayor na pocztę. Plac dzisiaj częściowo zamknięty dla ruchu kołowego, gdyż przy nim mieści się pałac prezydencki, widać było limuzyny podjeżdzające od tylu.
Przed pałacem przeszedł, a właściwie przejechał oddział policji konnej.
Poczta- znaczek.
Internet w pobliżu, już za 1 sola/ godzina.
Ostatnia wyprawa na miasto.
Widać dużo uzbrojonej Policji.
Przy Placu św.Marcina demonstracja. Kolejna. Jedna była nad laguną przy Pucallpie, potem w Hunacayo, strajki i blokady dróg pomiędzy Puno, a Cusco przez co straciłyśmy dzień na objazd i teraz tutaj.
W Peru widać wyraźnie niepokoje społeczne. Państwo, a właściwie ludność jest raczej uboga. Coś się dzieje!
W samej stolicy nie widać sklepów i zachodnich marek(prawie).
Buty na licencji Ecco, produkcji tut. kupiłam za 120 soli.
Dzisiaj o 19.00 (oczywiście tutejszego czasu) wylot z Limy. Noc w samolocie linii lotniczych LAN, aż do Madrytu. Potem o 20.00 kolejny lot z Madrytu do Berlina, tym razem Easy Jetem.
Jednym słowem powrót.