sa pozytywne.
Magda kazala napisac, ze troche zimno, najwyzej 30C.
A tak powaznie to:
rano ok.8.30 obfite sniadanko w hotelu. Potem przemarsz, tylko kilka minut do dworca kolejowego. Przed nim w budkach agencje autobusowe sprzedaja bilety. O 4 pm moglismy jechac do Mandalay lub Bagan.
Wzielismy na dobry poczatek do Bagan.
O 15.00 mamy byc w miejscu gdzie nabylismy bilety, zabieraja nas pick- upem na dworzec. Pojedziemy z przystankami jakies glupie 14 h. Co to dla nas?.
Po zakupie biletu idziemy do banku wymienic walute. Najpierw sprawdzaja kurs, potem kilka osob sprawdza zielone, liczy, oglada, wypisuje kwitki. I juz w osobnym okienku wyplata kiatow. Na szczescie dostalismy w banknotach po 5000. Wczoraj po 1000 i byl niezly plik.
Pozniej do pokoju, zbieramy sie, aby przed 12.00 go zwolnic.
Na koniec Andrzej lapie za przewodnik i robimy trase. Dluzsza niz wczoraj . Z pagoda Sula i dochodzimy nad rzeke. Tutaj decydujemy sie na kawke a potem powrot. Po drodze wchodzimy jeszcze do ParkuMaharbandoola. Wstep 500Ky. W parku kolumna "zwyciestwa."
Budynki niektore strasznie zniszczone, inne nowe. Trzeba patrzec pod nogi, aby nie wpasc w dziure.
Ludzie bardzo mili i wszyscy albo chca wymienic dolary, albo cos sprzedac, albo po prostu pomoc lub porozmawiac.
CENY
1$ = 826 Ky ( w banku) , na ulicy dawali nam od 800 do 850 Max
autobus Yangon- Pagan- 16.000 Ky
kawa (filizanka)- 200 Ky,
owoce (kawalki ananas) - 300Ky,
internet 1h - 400 Ky
ADRESY
Ruby Market - sklep samoobsługowy - 294/304 (róg Pansodan/ Bogyoke )
piwo (duże-0,65l) - 800-900 Ky)